Polisolokaty: Jak skutecznie dochodzić swoich praw?
Kilka lat temu szerokim echem w mediach odbił się temat polisolokat, a to za sprawą wysokich opłat likwidacyjnych pobieranych przez ubezpieczycieli w przypadku wcześniejszego wypowiedzenia umowy. Kiedy kurz opadł, temat polisolokat powrócił, tym razem w kontekście możliwości dochodzenia zwrotu sumy wszystkich wpłaconych na rzecz towarzystwa składek. Na jakiej podstawie?
Swego rodzaju novum związanym z polisolokatami jest dochodzenie ustalenia nieważności tych umów w całości. Wcześniej roszczenia kierowane przeciwko ubezpieczycielom dotyczyły wyłącznie zwrotu opłaty likwidacyjnej, obecnie roszczenia coraz częściej dotyczą ustalenia nieważności umowy, co z kolei otwiera furtkę do dochodzenia zwrotu wszystkich środków zainwestowanych w polisolokatę.
Czym są polisolokaty?
Potoczna polisolokata, która w Polsce pojawiła się w latach 2006-2007, to właściwe ubezpieczenie na życie i dożycie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (tzw. UFK). Jest to ubezpieczenie osobowe, które łączy w sobie dwa elementy – ochronny i inwestycyjny. Analogicznie zatem, wpłacana składka przeznaczana była na dwa cele, czyli na ochronę ubezpieczeniową i inwestycję w ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe.
Wartość funduszu była przeliczana na jednostki uczestnictwa, natomiast zgromadzone środki przeznaczane na zakup instrumentów finansowych, takich jak obligacje, czy akcje. Co było zatem cechą charakterystyczną polisolokat? Ryzyko inwestycyjne, którym obciążeni byli konsumenci –w zdecydowanej większości przypadków nieświadomi konsekwencji wyrażenia zgody na inwestowanie części wpłacanych środków w jednostki ubezpieczeniowego funduszu kapitałowego.
Umowy polisolokat, do których zawierania gorąco zachęcani byli konsumenci, często przy okazji zawierania umów kredytowych, miały mieć szereg zalet – brak obciążenia zysku tzw. podatkiem Belki, a ponadto pewny zysk bez realnej możliwości straty. Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna. Konsumentom, którzy zdecydowali się na rozwiązanie umów, najczęściej z powodu spadków wartości jednostek uczestnictwa w funduszach, przeważnie wypłacone zostały niewielkie kwoty – kilka lub kilkanaście procent składek, które przez lata opłacali. Niektórzy stracili nawet 99% wpłaconych środków, a w skrajnych przypadkach nawet 100%.
Zwrot opłaty likwidacyjnej
Kilka lat temu o polisolokatach zrobiło się głośno w kontekście wysokich opłat likwidacyjnych pobieranych przez ubezpieczycieli w sytuacjach wcześniejszego rozwiązywania niekorzystnych umów i roszczeń konsumentów masowo kierowanych do sądów, w których dochodzili ich zwrotu.
Umowy polisolokat były przeważnie długoterminowe (około 20-30 lat) i skonstruowane w ten sposób, że konsument zobowiązywał się do wpłacenia składki jednorazowej lub do opłacania składek regularnych. Przedterminowe rozwiązanie polisy, związane było z jej całkowitym wykupem i pobraniem przez ubezpieczyciela różnych opłat, przede wszystkim opłaty likwidacyjnej, której wysokość była nieproporcjonalnie wysoka. W przypadku rozwiązania umowy w pierwszych latach po jej zawarciu, wynosiła ona nawet od 100 do 80 procent wartości rachunku polisolokaty. Z każdym kolejnym rokiem od zawarcia umowy, opłata była nieco niższa, ale sposób rozliczenia polisy nadal pozostawał bardzo niekorzystny dla konsumenta.
Problemem polisolokat był również sam proces zawierania przez konsumentów umów polisolokat. Sprzedawcom polisolokat oferowane były bardzo wysokie prowizje, co prowadziło do nieuczciwych działań z ich strony. Niewielu klientom bowiem objaśnione zostały zasady funkcjonowania produktu, warunki umowy, a w szczególności te związane z wysokością opłat likwidacyjnych.
Problem opłat likwidacyjnych został częściowo rozwiązany przy pomocy Prezesa UOKiK, który w 2016 r. podpisał porozumienia dotyczące polisolokat z 17 towarzystwami ubezpieczeniowymi i weszły w życie 1 stycznia 2017 r. UOKiK zakwestionował pobieranie zbyt wysokich opłat likwidacyjnych – jak wskazywał, oznaczały one niekiedy utratę wszystkich oszczędności klienta i przerzucały na konsumentów koszty, które powinny być zaliczane do ryzyka prowadzenia działalności gospodarczej. Na mocy porozumień ubezpieczyciele zobowiązali się do obniżenia opłat likwidacyjnych w istniejących umowach objętych zakresem postępowań i wyeliminowania ich z nowych wzorców umowy. Decyzje dotyczyły około 612 tys. klientów, którzy zawarli umowy od 2014 r. (ze względu na przedawnienie nie objęły jednak konsumentów, którzy podpisali umowy przed 2014 r.) – więcej TUTAJ.
Niezależnie jednak od porozumień zawartych z Prezesem UOKiK, opłaty likwidacyjne – pomimo, że w niższej wysokości, nadal były i są pobierane. To, co optymistyczne dla konsumentów, to fakt, że zasadność roszczenia o zwrot opłaty likwidacyjnej nie jest podważana, a linia orzecznicza sądów zdaje się być jednolita w tym zakresie.
Ustalenie nieważności umowy
Temat polisolokat powrócił jak bumerang w związku z roszczeniami konsumentów o zwrot wszystkich świadczeń dokonanych na rzecz ubezpieczycieli, czyli o zwrot różnicy pomiędzy sumą wszystkich wpłaconych składek a wypłaconą przez ubezpieczyciela po rozwiązaniu umowy kwotą. W ramach wyjaśnienia nadmienić należy, że opłata likwidacyjna nie była pobierana od kwoty stanowiącej sumę wpłaconych składek, a od kwoty stanowiącej wartość rachunku polisy. Ta z kolei często była znacznie niższa od równowartości sumy wpłaconych składek. A zatem, nawet w przypadku nie pobrania przez ubezpieczyciela opłaty likwidacyjnej lub pobraniu jej w nawet niskiej wysokości, konsument tracił znaczną część środków wpłaconych na rzecz ubezpieczyciela w związku z wykonaniem umowy. A więc, nawet odzyskanie całej opłaty likwidacyjnej nie rozwiązywało problemu konsumentów.
Podstawę dochodzenia przez konsumentów zwrotu wszystkich świadczeń stanowi nieważność umowy ubezpieczenia na życie i dożycie z UFK. Praktyka i stanowisko sądów nie są w tym zakresie tak jednoznaczne jak w przypadku roszczeń o zwrot opłaty likwidacyjnej. Niemniej, sądy coraz częściej dostrzegają podstawy do uznania umów polisolokat za nieważne w całości w związku z zastosowaniem w niej postanowień abuzywnych, niedopełnienie obowiązków informacyjnych przez ubezpieczyciela a także tzw. misselling, który polegał na sprzedawaniu ryzykownego instrumentu finansowego osobom, które chciały bezpiecznie ulokować swoje środki (tu z pewnością pomocna była potoczna nazwa produktu: „polisolokata”). Konsekwencją takiego rozstrzygnięcia jest zobowiązanie ubezpieczyciela do zwrotu konsumentowi wszystkich wpłaconych przez niego środków.
Podobnie jak w przypadku spraw związanych z kredytami frankowymi, przy okazji zawierania których oferowane były właśnie polisolokaty, sądy coraz częściej korzystają z instrumentów przewidzianych w Dyrektywie Rady 93/13/EWG w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich.
Polisolokata, określana jako umowa ubezpieczenia, w istocie nie obejmuje ochroną ubezpieczonego, a w swej strukturze stanowi produkt oszczędnościowo-inwestycyjny. Istotą umowy ubezpieczenia jest bowiem ponoszenie ryzyka przez ubezpieczyciela, co nie ma miejsca w przypadku umów polisolokat, które w przypadku zajścia zdarzenia ubezpieczeniowego przewidują w większości przypadków wypłatę świadczenia odpowiadającego wartości wpłaconych do tego momentu składek.
Podsumowując, ogromne straty, które ponieśli konsumenci inwestując w ”bezpieczne” polisolokaty można odzyskać doprowadzając do ustalenia nieważności umów. Coraz więcej konsumentów decyduje się na dochodzenia swoich praw, a sądy coraz odważniej decydują się na udzielenie należnej im ochrony.
Byłeś lub jesteś posiadaczem polisolokaty? Nie wiesz jak dochodzić swoich praw?
Zapraszam do kontaktu! Przeanalizuję Twoje dokumenty i powiem, jak możemy Ci pomóc: m.nowacka@ccka.pl